Na rozruch pisarski w 2023 roku

0 Comments

Drugi rok z rzędu biorę udział w akcji Rozpisz się na Nowy Rok ogłoszonej na social mediach przez Natalię Brożek. W ramach kolejnych wyzwań piszę krótkie formy – tak na rozruch pisarski w nowym roku… Takie ćwiczenie pisarskie bardzo dobrze działa na zastój, czyli tzw. „writer’s block”, ale ja akurat na to nie narzekam – bardziej doskwiera mi brak czasu niż chęci do pisania.

Rozpisz się na Nowy Rok – akcja na rozruch pisarski

Rozpisz się na Nowy Rok to zabawa, w której Natalia co tydzień losuje nową kartę i na jej podstawie zleca napisanie tekstu na dany temat. Pisałam już o telefonie, deszczu czy trucicielskich trunkach. A w przedostatnim zleceniu wylosował się rower. Na dodatek autorka akcji wprowadziła komplikację w postaci pierwszego zdania: „Odnalazłem rower dwie przecznice od szkoły”. Miało to narzucić narrację pierwszoosobową męską. Tyle, że ja też umiem ogrywać tematy nie do końca mi leżące…

Bohaterką opowiadania uczyniłam Jadzię Górską, młodszą siostrę Elki. Jako bohaterka „Nici Jadwigi” podróżowała po całej Polsce z bratem Łukaszem w poszukiwaniu tajemniczego skarbu. A teraz wpadła w sidła karty z rowerem.

Tym razem opowiadanie wyszło mi nieco dłuższe, ale przyzwyczaiłam się już do tego, że Jadzię po prostu dobrze mi się pisze. Jeszcze nie wiem, jak i kiedy wykorzystam ten wątek. Wszak w „Nici Jadwigi” była mowa o niejakim Pawle… Ale może po Przeczuciowej trylogii wrócę do tego uniwersum w postaci książki o Jadzi? Kto wie?

Dajcie znać w komentarzu, czy tekst Wam się podobał! I czy chcielibyście przeczytać więcej o Jadzi…

Opowiadanie o rowerze

„Odnalazłem rower dwie przecznice od szkoły” – przeczytałam w wiadomości. Nadawca nieznany… To musiała być pomyłka! Po pierwsze nie posiadałam roweru. A po drugie go nie zgubiłam. Zresztą, jak można zgubić coś, czego się w ogóle nie ma? Coś musiało mi się rzucić na mózg, że w ogóle o tym pomyślałam!

Nie miałam zwyczaju odpowiadać na anonimowe wiadomości, więc automatycznie skasowałam SMS i wrzuciłam telefon do plecaka. Wychodząc ze szkoły, już prawie nie pamiętałam o tajemniczym znalazcy zgubionego roweru. Na odchodnym rzuciłam okiem na budynek Liceum na Górce i naszła mnie refleksja, jak to życie się czasami dziwnie układa.

Nie do uwierzenia, że wylądowałam w tej samej szkole, co moje starsze rodzeństwo! Tyle się nasłuchałam o szalonej polonistce i jeszcze bardziej szalonej biologicy, że musiałam być chyba niespełna rozumu, że wlazłam w to bagno w własnej i nieprzymuszonej woli! No, idiotka do kwadratu…

Ale biorąc pod uwagę inne głupoty, które popełniłam w swoim życiu – z grzebaniem w starożytnych kurhanach czy ludzkich czaszkach włącznie… – wybranie Liceum na Górce było stosunkowo niewielkim grzechem wobec inteligencji… 

Mój telefon zabrzęczał w plecaku raz i drugi. Zignorowałam te powiadomienia, domyślając się, że to znalazca roweru bombarduje mnie kolejnymi SMS-ami. Choć początkowo miałam nadzieję, że gość się wreszcie znudzi albo zorientuje w pomyłce, po jakimś czasie musiałam się pogodzić z faktem, że mam do czynienia z wyjątkowo upartym gnojkiem.

Ale jeśli chodzi o upór, to mnie naprawdę trudno przebić. Niech sobie pisze dalej, pomyleniec jeden.

Nagle tuż za plecami usłyszałam odgłos hamujących opon. Odwróciłam się szybko.

– No i czemu nie odpisujesz, Jadźka? – spytał z pretensją Wojtek, mój kolega z klasy.

– Nie odpisuję na anonimy! – burknęłam, próbując ukryć zmieszanie. No, szlag by trafił! Akurat on?!

– Jakie znów anonimy?! – obruszył się i zeskoczył z roweru.

– Nie podpisałeś się! – Wytknęłam mu. – Zresztą bredziłeś coś o zgubionym rowerze…

– O znalezionym, Jadźka. Znalezionym! – Poprawił mnie i uśmiechnął się krzywo.

Ależ go nie znosiłam za ten uśmiech. Nie, wróć! Uśmiech miał zabójczy. Ale musiałam go nie lubić, bo inaczej pewnie bym się zakochała.

– Może i znalezionym… – Wzruszyłam ramionami. – Co mnie mają obchodzić twoje rowery? I skąd, do cholery, masz mój numer?!

– Przez pomyłkę do ciebie napisałem. Mam cię w telefonie obok Jaśka, który w ramach dowcipu zajumał mi rower. Chciałem go poinformować, że prank się nie udał.

– Co nadal nie tłumaczy, skąd masz mój numer… – mruknęłam jadowicie.

– Nie pamiętam – odparł z rozbrajającym uśmiechem.

Jasne… Bo mu uwierzę. Szczególnie, że właśnie do mnie mrugnął. Ale jeśli sobie myśli, że będę jego następną zdobyczą, to się grubo myli!

– Gratuluję odnalezienia roweru – odparłam chłodno. – Na razie!

Odwróciłam się na pięcie i ostro ruszyłam przed siebie. Szelest opon podpowiedział mi, że Wojtek najwyraźniej postanowił mi towarzyszyć. Niedoczekanie!

– Nie odpowiedziałaś na moje pytanie, dlaczego nie odpisujesz – zagadnął mnie, jadąc równo ze mną.

– Nawet nie przeczytałam twoich wiadomości. Doszłam do wniosku, że ktokolwiek do mnie pisze, w końcu się zorientuje w pomyłce i da sobie spokój.

– Zorientowałem się od razu po pierwszej wiadomości.

– Brawo ty! – pochwaliłam go sarkastycznie. – To na grzyba pisałeś następne milion razy?

– Skąd wiesz?

– Bo mi telefon brzęczał bez przerwy w plecaku! – odparłam z irytacją. – Nie rób sobie nadziei, że przeczytam to wszystko.

– A co? – zaśmiał się. – Za dużo literek? Jakim cudem dajesz radę na humanistycznym?

– Zabiję! – warknęłam i przystanęłam gwałtownie. Spojrzałam na niego z niechęcią.

– Teraz zaraz? – Parsknął śmiechem. – W biały dzień?

– Możesz być pewny, że skasuję wszystkie wiadomości bez czytania! – wycedziłam. – A jak będziesz mnie nadal nękał, zablokuję twój numer.

– Skoro nie chce ci się czytać tych wiadomości, mogę ci powtórzyć, co napisałem.

– Boże! Daj mi cierpliwość! – Wykrzyknęłam w stronę niebios.

– Umówisz się ze mną w ten piątek? – wypalił, a mnie na moment zamurowało.

Co on powiedział?! Zgłupiał do reszty, czy jak?! Najpopularniejszy w klasie chłopak zaprasza mnie na randkę? I co ja, do diabła, mam teraz zrobić?

Categories:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × 5 =