Dzisiaj uchylam rąbka tajemnicy! Podzielę się z Wami fragmentem pisanej kontynuacji „Przeczuć”, w którym znajduje się legenda o duchu biednej Katarzyny, która nawiedza zamek w Zielonym.
Sam zamek pojawia się w „Przeczuciach” niejako w tle. Parę osób wspomniało mi po lekturze książki, że czują niedosyt. W „Marzeniach” pozwoliłam sobie na rozwinięcie tego wątku. Dopiero w tej książce temat zamku i krążącej po Zielonym legendy o duchu młodej Katarzyny staje się istotnym elementem fabuły.
Zgodnie z wersją powszechnie znaną zamek należał kiedyś do księcia polskiego Henryka. Jako że była to jedna ze strażnic granicznych, Henryk miał dość blisko na Węgry. W czasach pokoju często wybywał na południe w celach głównie towarzyskich i z jednej z takich wypraw przywiózł sobie nawet żonę. Legenda nie mówiła dokładnie o szczegółach owej transakcji matrymonialnej, ale domniemywano, że panna młoda została szczodrze opłacona przez kandydata do jej ręki. Jeśli prawdą było to, co powiedziała Emilia, że ów Henryk urodą nie grzeszył, to rzeczywiście musiała to być spora sumka.
Katarzyna była ponoć przepiękna. Mąż jednak nie cieszył się zbyt długo wdziękami młodej żony, ponieważ dość szybko zaszła w ciążę. Tym samym Henryk został odcięty od przyjemności pożycia małżeńskiego. Nie przejął się tym zbytnio i sprowadził sobie kochankę. Została nią słynąca z urody Kunegunda – daleka krewna Henryka, którą ten zaprosił do siebie na zamek. Pewnej nocy Katarzyna przyłapała męża na zdradzie. Z rozpaczy chwyciła jego miecz i zabiła Henryka oraz Kunegundę, a zaraz potem siebie i nienarodzone dziecko. Według legendy co miesiąc, podczas pełni księżyca, Katarzyna błąka się po ruinach zamku i skarży na swój los.
Na więcej musicie poczekać. Ale też możecie wpaść na mojego Instagrama i zobaczyć inny cytat, w którym Emilia wpada na genialny pomysł założenia bloga zamkowego. Jakie będą tego konsekwencje – książka pokaże… 😉
„Marzenia” wciąż są w trakcie tworzenia. Jestem mniej więcej w ¾ fabuły. Zatem trzymajcie kciuki za wenę i czas do pisania. Byłoby cudownie skończyć pisanie wczesną wiosną. A moim marzeniem byłoby zrobienie sobie prezentu na (okrągłe) urodziny w postaci umowy z wydawcą…
A Wy? Chcielibyście przeczytać tę książkę? Jeśli tak, to zapraszam do dyskusji w komentarzach pod postem i na moje social media!